Miliard sto tysięcy dolarów będzie kosztowało Volvo przejęcie działu ciężarówek Nissana. Razem z fabrykami Volvo kupuje hybrydowe technologie i dostęp do rynku azjatyckiego. Drugie tyle Szwedzi muszą zapłacić za zadłużenie japońskiego producenta.
Volvo, obecne także w Polsce (fabryka we Wrocławiu), wykupiło wcześniej dział produkcji ciężkich pojazdów francuskiego Renault oraz amerykańską markę Mack. Rynek ciężkich pojazdów ciężarowych jest w tej chwili zatłoczony.
W krajach rozwiniętych gospodarczo coraz trudniej je sprzedać. Przyszłość więc można sobie zapewnić jak najszybciej wchodząc do Azji, zwłaszcza do Chin i Indii, także do Wietnamu, gdzie stan pojazdów jest często katastrofalny. Zdaniem prezesa Volvo Leifa Johanssona dzięki tej fuzji sprzedaż pojazdów ciężarowych się podwoi. Ujawnił on również, że Volvo prowadzi zaawansowane rozmowy z chińskim producentem ciężkich samochodów Dongfeng Motor Group, a ich efektem może być wykup Dongfenga przez Szwedów.
Nissan i Volvo zamierzają również umocnić się na rynku amerykańskim, gdzie liderem pozostaje DaimlerChrysler AG. Jak podał wczoraj podczas konferencji prasowej w Tokio wiceprezes Volvo Jorma Halonen, transakcja pozwoli również obu firmom oszczędzić w najbliższych pięciu latach po 200 milionów dolarów rocznie na wydatkach na badania i rozwój oraz na kosztach zakupów. Akcjonariusze Volvo są zadowoleni z tej decyzji, zresztą oczekiwanej od dawna.
Cena akcji na giełdzie w Sztokholmie wzrosła natychmiast po ogłoszeniu tej transakcji o 1,8%. Akcjonariusze Nissana byli jeszcze bardziej zadowoleni. Wprawdzie wczoraj wstrzymano obrót akcjami tej firmy, ale dzień wcześniej, kiedy pojawiły się przecieki, że może dojść do takiej transakcji, walory Volvo podrożały o 18 procent.
|