W aucie dostawczym liczy się prostota i intuicyjność obsługi przełączników na desce rozdzielczej, a nie tablety i wyświetlacze, które na mrozie nie będą działać. Ma też być bezawaryjne, a elektronika tego nie zapewnia, po kilku latach wiele rzeczy się psuje. W dodatku to wszystko potrzebuje prądu, a jak się coś zawiesi i będzie pobierać prąd przez weekend, gdy auto będzie nieużywane, to w poniedziałek czeka nie miła niespodzianka. Tyle z tej elektroniki. Nowe auta z HDSami mają nasrane tyle czujników, że nie idzie ich używać, bo komputer stwierdzi, że jest przeładowany i odmówi posłuszeństwa, choć w rzeczywistości bez problemu dałby sobie radę (wg. instrukcji obsługi o udźwigu). Postęp i troska o "bezpieczeństwo"...
|