Uwaga na salon Skody w Kielcach.
Mam nową Skodę Octavię II, rok 2009 - maj, 1,8 TSI, autko super, wersja Elegance, zakupiłem ja w Krakowie, dużo lepsze ceny niż w Kielcach. W ostatnich dniach zauważyłem zaparowane tylne światła, skroplona woda na białej części tylnich świateł. Zadzwoniłem do serwisu w Kielcach i umówiłem się na konkretną godzinę. Człowiek , który dokonał oględzin nie miał żadnych uwag, sprawa była oczywista, światła do wymiany, poszedł sprawdzić czy są na stanie magazynowym, po chwili przyszedł i powiedział , że muszą zamówić. I wszystko byłoby super gdyby ... nie specjalista d/s gwarancji. Musiałem poczekać na jeszcze jego espertyzę, więc stojąc 40 minut przy aucie, na terenie warszatu - nie salonu, czekałem a on za szklaną ścianką upajał się rozmową ze swoim znajomym - klientem. Po 25 minutach poszedłem jeszcze raz do tego gościa, który jako pierwszy mnie przyjął i zapytałem czy to oby na pewno ten facet jest tym specjalistą, odparł, że tak. Więc grzecznie zapłukałem do szklanego pomieszczenia , wszedłem i zapytałem czy poświęci mi 3 minuty bo sparawa praktycznie jest przesądzona - usłyszałem, żebym nie przeszkadzał bo tylko przedłużam i jak skończy z klienetem to podejdzie. Czekałem kolejne 10 minut. Po jakimś czasie doszedł do auta , spojarzał na obramówki tablicy rejestacyjnej a tu dane salonu krakowskiego, coś stęknął pod nosem na temat Krakowa i powiedział, że światła nie wymieni , że wszystkie skody o tej porze roku tak mają, odparłem , że ja sam mam dwie ( drugą kupiłem w listopadzie, tez w Krakowie ) i w tej drugiej nic takiego nie ma miejsca, poza tym pierwsze słyszę o wpływie teperaturu zimą na światła, jakieś skoki temperatur.Potem zapytał mnie czy auto jest garażowane, odpowiedziałem twierdząco i facet zafundował mi 3 minutwoą przemowę na temat garażu , w tkórym jest plus temparatura i srogą zimą. Niestety teoria legła w gruzach gdy dokończyłem swoją myśl, iż mam garaż blaszany, cały dziurawy zresztą. Specjalista d/s gwarancji uparł się , że nie wymieni, zapytał wprost dlaczego, wiecie co odpowiedział ... bo NIE. Poprosiłem, więc go o rozwinięcie tej cudownej mysli, najlepiej na papierze - odpowiedział, że nie musi, jak na napiszę do nich oficjalne pismo , to oni się do niego ustosunkują odpowiednio. Cóż było robić, godzina po 17, z nikim mądrym nie było możliwości porozmawiać, wróciłem do domu. Dziś rano zadzwoniłem do Krakowa, przedstawiłem sprawę , w sobote jadę na wymianę, nikt mnie o nic nie pyta, usłyszłam tylko, że to nie pierwszy raz z tymi Kielcami tak jest, co powinienem jeszcze zrobić ? zasatanawiam się nad rzecznikiem praw konsumenta i oficjalnym pismem do Poznania , do siedziby .
|