Coś odemnie:
Żona do męża:
- Co chcesz na śniadanie?
- Nic. Po tej Viagrze wcale nie chce mi się jeść.
Dochodzi południe.
- Co chcesz na obiad?- pyta żona.
- Nic. Po tej Viagrze nie chce mi się jeść.
Zbliża się wieczór.
- Co chcesz na kolację? - pyta żona.
- Nic. Po tej Viagrze wcale mi się nie chce jeść.
- Rozumiem. Ale zejdź w końcu ze mnie, bo ja umrę z głodu.
Sędzia na rozprawie rozwodowej:
- Postanowiłem przyznać pańskiej żonie 2 tys. zł miesięcznie.
- Świetnie, Wysoki Sądzie - odpowiada mąż. - Ja też od czasu do czasu dorzucę jej parę złotych od siebie.
Ksiądz zgubił się w górach, spotyka bacę:
- Baco, którędy do Zakopanego?
- A za ile?
- Jak to, baco, za ile?! Za Bóg zapłać!
- A, to niech was Bóg prowadzi...
Rozmawiają dwa menele:
- Zenek pokaż w mordę mać, co to za cudo?
- Ty, to tatuaż pamiątka z podróży po Kubie dwadzieścia lat temu.
- Bardzo ładny ten skorpion. Zenek, a powiedz to nie schodzi z wodą?
- Czy ja wiem!?
Dzwoni kierowca tira do szefa:
- Szefie rozjechałem psa
- Auto całe?
- Całe
- To go zakop i jedź dalej
To go zakopał, ale za chwilę znów dzwoni
- Szefie zakopałem go
- No to po co znowu dzwonisz?
- Nie wiem co z radiowozem zrobić
Bal, młoda margrabianka tańczy ze starym hrabią.
- Ileż to lat macie, hrabio?
- Osiemdziesiąt, moja panno!
- Powiada pan? Nie dałabym...
- Bo też i ja bym prosić nie śmiał!
Jest ojciec?
- Jest - odpowiada szeptem dziecko.
- To poproś go.
- Nie mogę - szepcze dziecko.
- Dlaczego?
- Bo jest zajęty - szepcze dalej.
- A mama jest?
- Jest.
- To poproś mamę.
- Nie mogę. Też jest zajęta.
- A czy oprócz mamy i taty jest jeszcze ktoś w domu?
- Tak, policja - potwierdza nadal szeptem maluch.
- No to poproś pana policjanta.
- Nie mogę, jest zajęty.
- Czy jeszcze ktoś jest w domu?
- Straż pożarna, ale pan strażak też jest zajęty.
- Powiedz mi dziecko, co oni wszyscy robią u was w domu?
- Szukają.
- Kogo?
- Mnie...
Do cukierni wpada jak na ogniu koleś, kupuje pączka.
Gdy sprzedawczyni mu go podała, facet wyciągnął z kieszeni słomkę, wbił w pączka i wyssał nadzienie, po czym wybiegł ze sklepu, pozostawiając resztę ciastka na kontuarze. Sprzedawczyni, zaszokowana i zdegustowana, wyrzuciła te resztki.
Następnego dnia- to samo: koleś wpada do cukierni, kupuje pączka, słomką wysysa nadzienie- i wybiega ze sklepu.
Sprzedawczyni coraz bardziej zaintrygowana, cały wieczór łamie sobie głowę nad tym dziwnym klientem.
Trzeciego dnia koleś wpada do cukierni i zamawia dwa pączki. Wyciąga słomkę, wbija kolejno w pączki i wysysa nadzienie.
Tego już sprzedawczyni nie wytrzymała; kiedy klient się odwrócił, żeby wybiec jak zawsze na zewnątrz, ona wyskoczyła zza kontuaru, wycelowała w niego palec i rzuciła:
- A pan! to musi być motocyklistą!
Facet, zdetonowany i zaszokowany, patrzy na nią:
- Jak to, skąd pani wie?!